MEW a zrównoważony rozwój

W dyskusji publicznej często słyszymy o „zrównoważonym rozwoju”. Ale o co tak naprawdę chodzi i dlaczego ma to znaczenie dla inwestycji w nowe technologie energetyczne, zwłaszcza w branży morskiej w Polsce?

Co to jest zrównoważony rozwój?

Zrównoważony rozwój to koncepcja naukowa, która ma na celu minimalizowanie negatywnego wpływu gospodarki na życie obecnych i przyszłych pokoleń. Pierwotnie skupiano się głównie na ochronie środowiska, ale obecnie obejmuje on szerokie spektrum aspektów, takich jak postęp społeczny i wzrost gospodarczy.

Pojęcie zrównoważonego rozwoju pojawiło się na początku lat 80. dzięki działalności Organizacji Narodów Zjednoczonych. Istotne dokumenty i konferencje związane z tym zagadnieniem odbyły się w kolejnych latach, prowadząc – krok po kroku – do współczesnego, całościowego traktowania środowiska i czynników, które na nie wpływają.

Zrównoważony rozwój to podejście, które równoważy postęp gospodarczy z ochroną środowiska. Chodzi o to, aby rozwijać się w sposób zrównoważony, który nie szkodzi naszej planecie ani przyszłym pokoleniom.

Zrównoważony rozwój a energetyka

Produkcja energii jest kluczowym elementem rozwoju, a dążenie do coraz większego udziału odnawialnych źródeł energii staje się bardziej istotne niż kiedykolwiek wcześniej.

Morska energetyka wiatrowa na Bałtyku doskonale wpisuje się w zasady zrównoważonego rozwoju.

Przyczynia się do osiągnięcia celów polityki energetycznej, takich jak bezpieczeństwo energetyczne i ochrona środowiska.

Znaczenie Morskiej Energetyki Wiatrowej

Morska energetyka wiatrowa jest ważnym elementem zrównoważonego rozwoju. Jej rozwój przyczynia się do osiągnięcia celów polityki energetycznej oraz minimalizowania negatywnego wpływu na środowisko.

Zachęcamy Ciebie serdecznie do zapoznania się z pełną wersją artykułu w ostatnim numerze „Namiarów na morze i handel”, w której znajdą się bardziej szczegółowe informacje na temat morskiej energetyki wiatrowej i jej znaczenia dla zrównoważonego rozwoju.

Pełen tekst dostarczy ciekawych faktów i dogłębniejszego zrozumienia tej tematyki.

Zapraszam do lektury!

Rejestracja jachtów – utrata ważności dokumentów

Uwaga! Jeżeli żeglujesz pod biało-czerwoną banderą, to pamiętaj, że już jutro (31 stycznia 2023 r.) upływa ostatni z terminów na przerejestrowanie jachtu o długości do 24 m do nowego systemu Reja24!

Od 1.02.2023 r. wszystkie dotychczasowe dokumenty rejestracyjne jachtów do 24 m stracą ważność.

OBOWIĄZKOWA REJESTRACJA JACHTU

Pamiętaj, że obowiązkowej rejestracji podlegają:

  1. jachty oraz jednostki pływające używane do amatorskiego połowu ryb, o długości większej niż 7,5 m lub napędzie mechanicznym o mocy większej niż 15 kW,
  2. jednostki pływające używane do połowów rybackich,
  3. jednostki pływające uprawiające żeglugę poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej o ile nie posiada innej niż polska przynależności.

Aby dokonać ponownej rejestracji, musisz złożyć odpowiedni wniosek do dowolnie wybranego organu rejestrującego.

Należą do nich:

  • starosta (starostwa powiatowe),
  • prezydent miast na prawach powiatów (np. Szczecin, Gdynia, Gdańsk)
  • Polski Związek Żeglarski
  • Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego.

Nie ma znaczenia, gdzie został wydany poprzedni dokument rejestracyjny. Ponownej rejestracji można dokonać wedle własnego wyboru organu rejestrującego.

Aby móc dokonać rejestracji według nowych zasad, należy założyć konto na portalu Reja24 oraz pojawić się w urzędzie osobiście celem wypełnienia stosownego formularza wraz z załącznikami.

Procedura rejestracji kończy się wydaniem dokumentu, który należy odebrać w siedzibie organu rejestrującego.

Procedura chwilę trwa (w praktyce od paru dni do paru tygodni – w zależności od sprawności, doświadczenia i kompetencji wybranego organu).

Po skutecznym jej przeprowadzeniu, odbierasz certyfikat tymczasowy. Możesz się nim posługiwać do momentu wydania właściwego dokumentu,  jak oryginałem.

Link do informacji dotyczących rejestracji jachtów i innych jednostek pływających do 24 m znajdziesz w tym miejscu: https://szkolenia.reja24.gov.pl/

KARA ZA BRAK REJESTRACJI

Jeżeli nie udało Ci się w terminie złożyć wniosku o rejestrację jachtu, to musisz pamiętać, że dotychczasowy dokument stracił swoją ważność.

Czyli pozostajesz w sytuacji braku zarejestrowania swojego jachtu.

Brak dopełniania ustawowo nałożonego obowiązku rejestracji jednostki do 24 m, skutkować może odpowiedzialnością za wykroczenie i nałożeniem odpowiedniej grzywny (również w formie mandatu karnego).

Na wysokość grzywny z pewnością będą miały wpływ postawa właściciela,  okoliczności towarzyszące zatrzymaniu, jak również wartość czy wielkość posiadanego jachtu. Wymiar kary będzie miał charakter indywidualny i uzależniony będzie od konkretnych okoliczności stwierdzenia naruszenia.

Nie zapomnij również, że odpowiedniej rejestracji może również wymagać ubezpieczyciel. Każdy jest sobie w stanie wyobrazić odmowę wypłaty odszkodowania z posiadanej polisy ubezpieczeniowej z powodów tzw. formalnych.

W praktyce pewnie ryzyko nałożenia tej grzywny w okresie zimowym będzie mniejsze.

Niemniej, warto nie czekać na moment kontroli i przerejestrować jednostkę – o ile jeszcze tego nie zrobiłeś – jak najszybciej.

Opracował Jakub Rodziewicz

 

Zakup jachtu – sprawy podatkowe

„Panie mecenasie, a może ten jacht do firmy damy i w koszty da się wrzucić?”

To zazwyczaj jedno z pierwszych pytań, które słyszymy podczas spotkań z osobami zamierzającymi spełnić swoje marzenia o zakupie własnego jachtu.

„Można to rozważyć” – odpowiadam – „tylko zastanówmy się, jaki będzie związek nabycia tego jachtu z przychodami generowanymi przez firmę?”.

I tu zazwyczaj zaczynają się schody…

Sprawa jest niestety delikatna.

W skali kraju mamy już kilka orzeczeń (w tym wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego), które odnoszą się do możliwości zaliczania w koszty podatkowe wydatków poniesionych na zakup i utrzymanie jachtu.

Jedno z takich orzeczeń zostało wydane w dniu 20 października 2022 r. przez WSA w Olsztynie (sygn. akt I SA/Ol 316/22) i było efektem częściowo negatywnej dla podatnika interpretacji podatkowej.

Wnioski płynące z tego orzeczenia są niestety dla kupującego zbieżne z wnioskami płynącymi z wcześniejszych orzeczeń i można powoli mówić o wykształceniu linii orzeczniczej w tym temacie.

W opisywanej sprawie spółka planowała wykorzystać łódź motorową do:

  1. przeprowadzania spotkań biznesowych i negocjacji z kontrahentami,
  2. wynajmowania podmiotom trzecim,
  3. przeprowadzania biznesowych rejsów z kluczowymi klientami,
  4. organizowania szkoleń, zebrań i spotkań z pracownikami spółki.

Organ podatkowy w interpretacji zgodził się co do uznania za koszt wydatków na zakup (i utrzymanie) łodzi w zakresie, w jakim będzie służyła wynajmowi oraz szkoleniu pracowników spółki.

Istota sporu sprowadzała się natomiast do oceny, czy przeprowadzanie na łodzi spotkań biznesowych i negocjacji z kontrahentami oraz przeprowadzanie biznesowych rejsów z kluczowymi klientami jest działaniem o charakterze reklamowo-promocyjnym.

Jeżeli tak, to stanowiłby źródło kosztów uzyskania przychodów.

Jeżeli nie, to są to koszty reprezentacyjne, które podlegają wyłączeniu z kosztów uzyskania przychodów.

Sąd opowiedział się za stanowiskiem prezentowanym przez organ interpretacyjny.

Oto kilka kluczowych zdań z tego uzasadnienia:

(..)„reprezentacja” rozumiana jest jako stworzenie pozytywnego obrazu działalności gospodarczej podatnika jako całości, pozytywnego obrazu prowadzonego przedsiębiorstwa i stworzenie u jego kontrahentów ogólnego pozytywnego odbioru podatnika i jego działalności gospodarczej.

Reprezentacja to przede wszystkim każde działanie skierowane do istniejących lub potencjalnych kontrahentów podatnika lub osoby trzeciej w celu stworzenia oczekiwanego wizerunku podatnika dla potrzeb ułatwienia zawarcia umowy lub stworzenia korzystnych warunków jej zawarcia.

W takiej sytuacji wydatki na reprezentację to koszty, jakie ponosi podatnik w celu wykreowania swojego pozytywnego wizerunku, uwypuklenie swojej zasobności, profesjonalizmu stworzenie właściwego klimatu dla prowadzonej działalności rodzi skutek w postaci zwiększenia przychodu. 

W ocenie Sądu, celem działań spółki było stworzenie pozytywnego wizerunku Spółki jako kontrahenta profesjonalnego i wykazującego dbałość o ogólną jakość kontaktów gospodarczych z kluczowymi klientami.

Celem nie było natomiast stworzenie u potencjalnych nabywców pozytywnego obrazu konkretnych towarów i usług oferowanych do sprzedaży.

A w takiej sytuacji wydatki związane z użytkowaniem i eksploatacją łodzi nie mogą być uznane za podejmowane w celach uzyskania, zachowania lub zabezpieczenia źródła przychodu.

W konsekwencji nie stanowią kosztów podatkowych.

I jak tutaj żyć?

Czy zatem można „wrzucić jacht w koszty”?

Można to w konkretnym przypadku szczegółowo rozważyć.

Ale podejmując decyzję o zakupie jachtu, zacznijmy od decyzji, do czego będzie nam w firmie służył.

Jeżeli interesuje Ciebie temat podatkowego przygotowania do zakupu i eksploatacji jachtu, zachęcam do bezpośredniego kontaktu lub zapoznania się z naszymi dotychczasowymi publikacjami, a zwłaszcza dot. „Bezpiecznego nabycia jachtu„.

Targi branżowe, a nieuzgodnione wykorzystanie cudzej marki

Niezależnie od branży, każdy przedsiębiorca wie, jak ważna jest promocja swoich produktów.

Sposobów na zaistnienie w świadomości kontrahentów oraz klientów jest bez liku, a każdy z nich ma swoje wady i zalety.

Targi Branżowe

Dla przedsiębiorców z branży jachtowej i morskiej jedną z ważniejszych przestrzeni promocji są wszelkiego rodzaju targi.

Te organizowane cyklicznie lub jednorazowo, tematyczne imprezy stwarzają wystawcom doskonałe warunki, pozwalające przedostać się lub ugruntować w świadomości konkurentów, potencjalnych współpracowników i klientów.

Przedsiębiorcy mogą zatem łatwo wykorzystać takie imprezy do budowania siły i rozpoznawalności swojej marki.

Jednak targi to nie tylko reklama dla wystawców, ale też dla samego wydarzenia, jego organizatora, czy sponsorów.

Co więc, jeśli początkujący lub mało rozpoznawalny organizator próbuje wykorzystać imprezę i wypromować swoje targi bazując na rozpoznawalności marek innych podmiotów bez ich zgody?

Naruszenie znaku towarowego

Załóżmy, że prowadzisz firmę. O uznanej renomie, mającą wiernych klientów i poważanych kontrahentów. Oczywiście, jako skuteczny przedsiębiorca cały czas weryfikujesz, co się dzieje z Twoim biznesem i któregoś dnia natrafiasz na ogłoszenie o targach branżowych, o tematyce zbieżnej z przedmiotem Twojej działalności.

Ku swojemu zdziwieniu, w broszurze, wśród marek wystawców, którzy zgłosili swój udział, dostrzegasz logo własnej firmy, a jesteś pewny, że nie występowałeś do organizatora wydarzenia.

Tu pojawia się problem. Co prawda targi – jak wspomniano na początku – mogą Ci przynieść cenne korzyści w postaci jeszcze większej ekspozycji marki i nowych rynków zbytu.

Co jednak, gdy okażą się klapą i później ludzie kojarzyć Cię będą z nieudaną imprezą?

Albo po prostu niespecjalnie cenisz organizatora lub jego system wartości i nie chcesz wspierać jego działalności targowej.

Nieuczciwa konkurencja

Przedstawiona sytuacja nie pozostawia Cię jednak bezbronnym. Jest to bowiem oczywisty przykład czynu nieuczciwej konkurencji i nieuczciwej praktyki rynkowej, a także naruszenia dóbr osobistych:

Podkreślanie prestiżu imprezy i jej promocja przez wskazywanie jako uczestników firm, które nie biorą w niej udziału, w sposób jednoznaczny wypełnia dyspozycję powołanego przepisu, statuując odpowiedzialność nieuczciwego organizatora.

Przepisy prawa przewidują w takiej sytuacji możliwość wezwania go do zaniechania naruszeń lub przeprosin. Działania organizatora mogą też być podstawą jego odpowiedzialności finansowej w postaci zadośćuczynienia i odszkodowania.

Poniesiona szkoda wizerunkowa i materialna

Temat jest jednak niezwykle złożony, gdyż niemożliwe wydaje się wycenienie tego rodzaju naruszenia uczciwości w praktykach rynkowych.

W polskim systemie prawnym przyjmuje się zasadę ekwiwalentności odszkodowania w stosunku do poniesionej szkody. Sytuacja jest więc względnie prosta, gdy w sposób widoczny spadną dochody, które do tej pory kształtowały się na danym poziomie, bądź gdy z innych dokumentów wyraźnie wynikają kwoty jakie firma straciła. Wystarczy udowodnić wówczas związek szkody z faktem ekspozycji marki przez podmiot trzeci.

W specjalistycznej literaturze podnosi się, że faktyczne ustalenie uszczerbku wynikającego z opisanego wyżej działania rodzi pewne trudności. Jest tak m.in. dlatego, że odszkodowanie przyznawane poszkodowanemu czynem nieuczciwej konkurencji powinno wyrównać cały uszczerbek spowodowany bezprawnym działaniem w majątku poszkodowanego.

Stąd też zasadą powinna być metoda dyferencyjna (sprowadzająca się, w prostych słowach, do porównania majątku, gdyby do szkody nie doszło i majątku po szkodzie). Metoda ta jednak doznaje pewnych ograniczeń, biorąc pod uwagę przede wszystkim podstawową zasadę udowadniania swoich twierdzeń w procesie. Dowodzenie jest bowiem w tym zakresie dla pokrzywdzonego niezwykle trudne. Dlatego poszukuje się innych metod obliczania wartości szkody.

Tutaj trafne wydaje się odwołanie do zasad dotyczących naruszenia dóbr osobistych. Zapłata świadczenia pieniężnego przyjmuje w tego rodzaju sprawach charakter niejako karny, bo nie pokrywa jakiejś konkretnej szkody, a stanowi pewnego rodzaju sankcję dla naruszyciela i wyrównanie uszczerbku poszkodowanego.

Przy ocenianiu spraw o naruszenie dóbr osobistych sąd bierze pod uwagę rodzaj dobra, które zostało naruszone oraz charakter, stopień nasilenia i czas trwania ujemnych przeżyć psychicznych spowodowanych naruszeniem (krzywda) i doznawanych przez osobę, której dobro zostało naruszone, a także nasilenie złej woli sprawcy. Są to więc kryteria mocno subiektywne, wiążące się z przeżyciami osoby i wolą sprawcy.

Proces sądowy

Orzeczeń sądów dotyczących abstrakcyjnie ustalanego odszkodowania, w oderwaniu od realnej – niemożliwej do obiektywnego oszacowania szkody – jest jak na lekarstwo.

Temat jest wyjątkowo żywy i zyskuje na popularności w miarę rozwoju gospodarczego, w tym nabieraniu znaczenia przez marki, znaki towarowe i inne przejawy dbania o własność intelektualną.

Wobec tego nie należy się bać występować z roszczeniami, ponieważ one poszkodowanemu bez wątpienia przysługują.

Prowadzenie sporu sądowego nie musi być męczarnią – może okazać się ostatecznie wyjątkowo korzystne, tak z punktu widzenia zmniejszenia szkody wywołanej nieuczciwym działaniem konkurenta, jak i z punktu marketingowego, a nadto społecznego – poprzez kształtowanie właściwej linii orzeczniczej.

Podsumowując, chociaż sytuacje takie jak przedstawione wyżej nie występują często, a i kierunek postępowania trudno przewidzieć, warto walczyć o swoje prawa, zwłaszcza gdy stawką jest renoma i prestiż firmy, które przez nieuczciwe działania kontrahentów zostają zagrożone.

Prawa autorskie w branży jachtowej

Prawa autorskie kojarzą się przede wszystkim z działalnością artystyczną –  literacką, malarską czy rzeźbiarską. Mało który przedsiębiorca zastanawia się nad ich praktycznym wykorzystywaniem w swojej działalności.

Tymczasem, warto wyraźnie zaznaczyć, że prawa autorskie rozciągają się na szerokie spektrum dziedzin, w tym również działalność ukierunkowaną na rozwój gospodarki morskiej lub branży jachtowej, a przede wszystkim, pełne innowacji produkcje stoczniowe.

Dlatego – mogą stanowić doskonałe narzędzie służące zabezpieczeniu przed potencjalnymi kosztownymi procesami sądowymi w przyszłości, bądź skomplikowane procesy ułatwić.

Polski prawodawca przewidział szereg przepisów dotykających tej materii w różnych jej aspektach. W tym zakresie należy wspomnieć przede wszystkim o ustawie Prawo autorskie i prawa pokrewne, ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji czy ustawie Prawo własności przemysłowej.

Każdy z tych aktów przewiduje określone uprawnienia i skorelowane z nimi obowiązki, z których można wywodzić prawa. Prawa te mogą mieć oczywiście określoną wartość materialną z punktu widzenia przedsiębiorcy prowadzącego biznes.

CO MOŻE BYĆ UTWOREM ?

Zacząć jednak trzeba od tego, co w rzeczywistości może podlegać ochronie.

Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.

To zdanie definiuje utwór i jak widać definicja ta jest dość szeroka. Za utwór można więc oczywiście uznać wiersz, czy rysunek, ale i projekt kadłuba, nadbudówkę houseboata, określone rozwiązanie techniczne czy też całą – wytworzoną już – jednostkę.

W tej kategorii mieści się przede wszystkim aspekt wizualny, jaki wywołuje określony przedmiot, czy też jego graficzne odwzorowanie.

OSOBISTE I MAJĄTKOWE PRAWA AUTORSKIE

Z tak rozumianym utworem wiążą się autorskie prawa majątkowe oraz osobiste.

W ramach praw osobistych warto wyszczególnić autorstwo danego utworu, jako prawo twórcy do poszanowania, iż to on je stworzył, a w konsekwencji prawo do ochrony przed plagiatem, czy też przed wprost zaprzeczaniem autorstwu danego podmiotu.

Z kolei autorskie prawa majątkowe mają już bardziej konkretny wyraz w aspekcie prawnym. W sposób zinstytucjonalizowany pozwalają dochodzić konkretnych roszczeń od naruszyciela, w tym odszkodowań, zwrotu utraconych korzyści, czy nawet obowiązku zniszczenia przedmiotów wytworzonych z naruszeniem praw innego podmiotu.

Podkreślić trzeba, że o ile osobiste prawa autorskie zawsze pozostają przy autorze, tak autorskie prawa majątkowe, w przypadku np. wytworzenia utworu przez pracownika automatycznie przechodzą na pracodawcę, o ile utwór powstał w wyniku wykonywania przez pracownika obowiązków służbowych.

Tym samym, jeśli grupa pracowników – w ramach swoich obowiązków – wyprodukuje na polecenie pracodawcy jacht, to pracodawca będzie chroniony przed wytwarzaniem i sprzedażą takiego samego jachtu przez firmę konkurencyjną, co w sposób oczywisty pozwoli mu zabezpieczyć zyski związane z innowacyjnością jednostki, czy jej wyjątkowym wyglądem.

PIERWSZEŃSTWO I PLAGIAT

Nie powinno bowiem ulegać wątpliwości, że produkcja „od zera” stanowi znacznie większe wyzwanie i większą inwestycję, wobec czego oczekiwania przedsiębiorcy co do zwrotu takowej inwestycji są logicznie uzasadnione.

W opozycji, nieuczciwy kontrahent, który zakupił jednostkę, by ją skopiować poniesie dalece niższe koszty i będzie mógł zaproponować niższą cenę, a w konsekwencji pozbawić faktycznego twórcę znacznej części dochodu i zwyczajnie podebrać mu klientów.

Również odpowiedni dobór elementów – w przypadku łączenia już gotowych półproduktów – podlega tej samej ochronie, co oznacza, że nie tylko produkcja od podstaw, ale i sam montaż stoczniowy części dostarczonych przez kontrahentów, może poskutkować powstaniem utworu.

Z powyższego wynika, że kluczowe jest pierwszeństwo w wykonaniu produktu. Tylko bowiem podmiot, który pierwszy wprowadził na rynek pewną nowość może uzyskać stosowną ochronę przed plagiatem, a w dalszej kolejności przed potencjalnymi szkodami wywołanymi nieuczciwym działaniem konkurencji.

W tym miejscu trzeba zwrócić także uwagę na to, że choć jeden przedsiębiorca może wprowadzić swój produkt do obrotu, to drugi może go splagiatować i zarejestrować jako swój, a następnie skierować roszczenia do tego pierwszego.

Taka ochrona zostanie mu udzielona, ponieważ co do zasady, urząd nie bada produktu pod kątem faktycznym, a jedynie prawnym. Wówczas uczciwy przedsiębiorca naraża się na poważne kłopoty, gdyż mimo iż to jego wytwór został „ukradziony”, sam będzie traktowany jak złodziej, dopóki nie udowodni, że jest przeciwnie. Jakkolwiek takie działanie stanowi wyjątkowo naganny przykład nieuczciwej konkurencji, to wcale nie jest rzadkością, a co więcej, istnieją orzeczenia sądów, w których praktyka ta sprawdziła się ze szkodą dla rzetelnych i uczciwych przedsiębiorców.

W tym kontekście widać jakie zagrożenia czyhają na przedsiębiorcę skupionego na produkcji.

Jak jednak można zabezpieczyć się zawczasu by później nie żałować?

Co prawda ochrona zapewniana jest przez stosowne przepisy niejako z automatu, ale nie warto pozostawiać sprawy własnemu biegowi, czekając na potencjalny konflikt.

Ochrona praw autorskich nie wymaga wprawdzie dopełnienia żadnych formalności, jednak zgodnie z regułami rozkładu ciężaru dowodu w procesie, to uprawniony z tytułu wytworzenia utworu będzie musiał udowodnić istnienie po jego stronie stosownych praw.

W przypadku zaistnienia naruszeń może być już jednak za późno by zgromadzić odpowiednią dokumentację i przekonać sąd, zaś sam proces sądowy będzie długotrwały i kosztowny, a jego wynik mocno niepewny.

KIEDY DO URZĘDU PATENTOWEGO?

Dla zabezpieczenia powyższych aspektów związanych ochroną praw do utworu warto dokonać odpowiednich zgłoszeń formalnych, w tym wystąpić do Urzędu Patentowego celem uzyskania stosownego prawa ochronnego.

Jest to o tyle istotne, że prawo ochronne generuje swoiste domniemanie własności w zakresie np. wyglądu jednostki, innowacyjnego rozwiązania, designu jakiegoś elementu itp., ułatwiając kwestie dowodowe przed sądem.

W razie procesu – dysponując prawem ochronnym – przedsiębiorca nie musi udowadniać dlaczego to jemu przysługuje ochrona prawna. W tej sytuacji musi on wykazać jedynie, że do naruszenia tego prawa (stwierdzonego dokumentem) doszło i w jaki sposób wpływa na jego działalność (utracone korzyści, szkoda).

Procedura przed Urzędem Patentowym może być długotrwała, jednak już samo zgłoszenie pozwala na publiczne pochwalenie się tym faktem, co może w pewien sposób wpłynąć na zapędy konkurencji, a i zadziałać korzystnie pod kątem marketingowym, z punktu widzenia potencjalnych klientów. Jednocześnie procedura rejestracyjna wymaga poniesienia pewnych kosztów, w zależności od zakresu i sposobu ochrony, jednak w dłuższej perspektywie jest to inwestycja, która zwróci się wielokrotnie już w przypadku zwalczenia choćby pierwszej próby naruszenia przysługujących przedsiębiorcy praw.

Ważne jest, że nawet w przypadku gdyby okazało się, że uzyskanie prawa ochronnego było zbytnią ostrożnością i ostatecznie okazało się zbędne, koszt ten jest na tyle niewysoki, że nie powinien wstrzymywać przedsiębiorcy przed podejmowaniem działań w tym zakresie. Zawsze lepiej mimo wszystko dmuchać na zimne, niż później żałować.

KRÓTKIE PODSUMOWANIE

Konkurencja na rynku jest bezlitosna i szybko reaguje, szczególnie na innowacje, które przyciągają klientów, a w konsekwencji generują znaczne zyski.

Doskonałym przykładem są popularne ostatnio houseboaty, których tak produkcja, jak i wynajem może przynosić duży dochód. Aktualnie, jak grzyby po deszczu wyrastają coraz to nowe przedsiębiorstwa zajmujące się wytwarzaniem houseboatów, które dziwnym trafem są do siebie łudząco podobne i korzystają z tych samych rozwiązań. Dość zaznaczyć, że często nowy gracz na rynku jest dawnym klientem, bądź byłym pracownikiem innego przedsiębiorcy. Wnioski nasuwają się same.

W tym kontekście zastrzeżenie wzoru jeszcze przed upublicznieniem nowego modelu houseboata albo krótko po nim może znacząco wpłynąć na możliwość ograniczenia działalności nieuczciwych kontrahentów lub pracowników.

Zastrzegając określony wzór, co prawda nie można zabezpieczyć się raz na zawsze, jednak ponosząc – przy odpowiedniej skali działalności – wydatki w tym zakresie – można zapewnić sobie przynajmniej lepszą pozycję w przypadku potencjalnego sporu i oszczędzić znacznie większe pieniądze, a i przy okazji zadbać o wizerunek firmy, jako dbającej nie o samą jakość wyrobów, a o wszystkie aspekty swojej działalności, a więc firmy pewnej swojej renomy i gotowej ją chronić na każdym możliwym polu.

Medialna sprawa z językiem angielskim w tle

Język angielski jest podstawowym instrumentem porozumiewania się w dzisiejszym świecie, zwłaszcza na rynku szeroko pojętej gospodarki morskiej (maritime economy).

Prowadziliśmy ostatnio ciekawy proces z powództwa Krzysztofa Zaremby (prezesa stoczni remontowej MRS GRYFIA w Szczecinie) p-ko Rafałowi Zahorskiemu (pełnomocnikowi marszałka województwa zachodniopomorskiego ws. gospodarki morskiej).

Powód zażądał od pozwanego przeprosin za to, że w dwóch wpisach na swoim profilu w mediach społecznościowych zamieścił jakoby „nieprawdziwe i naruszające dobre imię i cześć powoda twierdzenia dotyczące jego braku znajomości języka angielskiego„.

Argumentów przeciwnych było sporo.

Nie wchodząc w szczegóły, możemy potwierdzić, że Sądy dwóch instancji podzieliły przedstawioną przez nas argumentację i pozew został prawomocnie oddalony.

A zapewne trochę wbrew intencjom powoda sprawa zrobiła się głośna i medialna…

Sprawę relacjonowała Gazeta Wyborcza m.in. w artykule: „Prezes stoczni „Gryfia” w Szczecinie przegrał proces o znajomość angielskiego. Miażdżące uzasadnienie sądu.

Dodatkowo temat trafił również do głównego wydania Faktów TVN w materiale red. M. Mazura: „Prezes stoczni Gryfia przegrał proces. Sąd uznał, że nie zna angielskiego tak dobrze, jak sądził

 

Z ramienia naszej kancelarii sprawą zajmowali się Patryk Zbroja i Tomasz Wiśniewski.

Sprzedaż nieruchomości położonych w porcie morskim

Obrót nieruchomościami położonymi w granicach portów morskich nie jest łatwą sprawą.

Polski ustawodawca, uznając porty jako szczególnie istotne dla gospodarki narodowej, wprowadza bowiem sporo elementów reglamentacyjnych, ograniczających możliwość ich zbywania lub obciążania.

ZGODA MINISTRA

Okazuje się, że w polskim prawie istnieje obowiązek udzielenia zgody przez ministra na:

  • przeniesienie własności, użytkowania wieczystego, udziału we własności albo użytkowaniu wieczystym albo oddanie w użytkowanie wieczyste całości albo części nieruchomości,
  • oddanie całości albo części nieruchomości w użytkowanie, dzierżawę lub najem albo zawarcie innej umowy uprawniającej do korzystania lub pobierania pożytków z całości nieruchomości albo jej części przez okres powyżej 10 lat, także jeżeli strony zawierają kolejne umowy, których przedmiotem jest ta sama nieruchomość, albo zawarcie takiej umowy na czas nieoznaczony, której termin wypowiedzenia wynosi powyżej 10 lat.

Obowiązek ten nie dotyczy wszystkich nieruchomości położonych w granicach portu morskiego (lub przystani morskiej), ale dotyczy to jedynie tych przypadków, gdy nieruchomość stanowi własność Skarbu Państwa, jednostki samorządu terytorialnego albo podmiotu zarządzającego portem (np. Zarządu Portu Gdańsk lub Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście).

Ministrem, który powinien wyrazić na to zgodę, jest minister właściwy do spraw gospodarki morskiej. Aktualnie, po likwidacji tego ministerstwa, będzie to minister infrastruktury.

Po 2019 roku, oprócz innych wymogów formalnych na nabywcy spoczywa również obowiązek dołączenia do wniosku o wyrażenie zgody na rozporządzanie nieruchomością, opinii właściwego Dyrektora Urzędu Morskiego oraz w pewnych przypadkach jeszcze jednej opinii Ministra Obrony Narodowej (w odniesieniu do nieruchomości graniczących z terenami zamkniętymi, ustalonymi przez Ministra Obrony Narodowej).

A w przypadku, gdy wnioskodawcą jest inny podmiot niż zarządzający portem i przystanią morską niezbędna jest jeszcze opinia właśnie tego podmiotu, tj. zarządzającego portem lub przystanią morską.

Uff… sporo tego.

KIEDY NIE TRZEBA ZGODY MINISTRA NA NABYCIE NIERUCHOMOŚCI W PORCIE?

Nieco lepiej wygląda sytuacja podmiotów (np. osób prawnych, czy to prywatnych, czy to z dominującym udziałem Skarbu Państwa, bezpośrednim, czy pośrednim tak jak np. MSR Gryfia w Szczecinie), które są już właścicielami takich nieruchomości.

Do zbycia takich gruntów zgoda ministra nie będzie potrzebna. 

Zwróć jednak uwagę, że realizacja tego warunku jest natomiast konieczna w każdym przypadku, gdy taka spółka będzie użytkownikiem wieczystym (bo wtedy grunt stanowi własność albo Skarbu Państwa, albo jednostki samorządu terytorialnego) nieruchomości położonej w porcie morskim.

Ustawa nakłada jednak na właścicieli takich nieruchomości inne ograniczenie tzw. prawo pierwokupu (a ściślej – pierwokupu przy sprzedaży, a pierwszeństwa przy ustanowieniu lub zbyciu użytkowania wieczystego).

Co ciekawe, jeżeli zarząd portu nie skorzysta z prawa pierwokupu, to przechodzi ono zgodnie z ustawą na Skarb Państwa. Dopiero gdy ten ostatni zrzeknie się tego prawa, zostanie otwarta droga dla właścicieli, umożliwiająca zbycie nieruchomość na wolnym rynku.

Zawarcie umowy bez przeprowadzenia procedury związanej z prawem pierwokupu będzie nieważne.

Jak zatem wygląda szczegółowa procedura skorzystania z prawa pierwokupu nieruchomości położonej w porcie?

I jak wygląd sytuacja sprzedaży działek należących do MSR Gryfia położonych w Świnoujściu?

Zapraszamy do lektury pełnego wpisu (kliknij tutaj)

Nieruchomości w portach – najem czy dzierżawa?

Jaka jest różnica?

Na pierwszy rzut oka wydaje się łatwa do uchwycenia. Wynika wprost z przepisów kodeksu cywilnego.

NAJEM CZY DZIERŻAWA?

Wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz – to umowa najmu.

Dzierżawa definiowana jest natomiast jako umowa, na podstawie której wydzierżawiający również zobowiązuje się oddać dzierżawcy rzecz do używania. Ale nie tylko do używania, lecz również do pobierania pożytków, w zamian za umówiony z dzierżawcą czynsz.

A zatem, podstawowa różnica polega na tym, że dzierżawa obejmuje nie tylko korzystanie z rzeczy, lecz również pobieranie z niej pożytków.

Pojęcie pożytków jest również w prawie zdefiniowane.

Są to:

  • płody rzeczy i inne odłączone od niej części składowe, o ile według zasad prawidłowej gospodarki stanowią normalny dochód z rzeczy (są to tzw. pożytki naturalne), mogą być to np. warzywa, zboże, owoce.
  • dochody, które rzecz przynosi na podstawie stosunku prawnego (są to tzw. pożytki cywilne), np. w sytuacji gdy nieruchomość jest oddawana celem dalszego oddania do odpłatnego korzystania (np. w podnajem za czynsz) osobie trzeciej.

Czyli, żeby ocenić czy mamy do czynienia w konkretnym przypadku z umową najmu, czy dzierżawy, należy się zastanowić nad tym czy przedmiot danej umowy może przynosić pożytki.

Co ciekawe, umowa dzierżawy jest na ogół rezerwowana – niezbyt prawidłowo – dla umów dot. nieruchomości (i to niezależnie od tego czy nieruchomość przynosi pożytki, czy też nie) oraz w stosunkach między przedsiębiorcami (i to niezależnie od tego, że status strony umowy nie ma dla jej nazwy żadnego znaczenia). Bo jeżeli przedsiębiorca chce odpłatnie i na własne potrzeby korzystać z określonego urządzenia (np. maszyny produkcyjnej), to zawrze umowę najmu, a nie umowę dzierżawy. Urządzenie jako takie nie przynosi bowiem pożytków naturalnych, a do generowania dochodów związanych z jego eksploatacją potrzebne są dodatkowe czynności (praca człowieka lub komputera) – dochód nie powstaje zatem „samoczynnie” tak, żeby mógłby być uznany za pożytek cywilny.

WYPOWIEDZENIE UMOWY

Dodatkowym skutkiem odpowiedniego zakwalifikowania danej umowy jest również ustawowy termin jej wypowiedzenia.

Jeżeli czas trwania najmu nie jest oznaczony, zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć najem z zachowaniem terminów umownych, a w ich braku z zachowaniem następujących terminów ustawowych:

  • gdy czynsz jest płatny w odstępach czasu dłuższych niż miesiąc, najem można wypowiedzieć najpóźniej na trzy miesiące naprzód na koniec kwartału kalendarzowego,
  • gdy czynsz jest płatny miesięcznie — na miesiąc naprzód na koniec miesiąca kalendarzowego,
  • gdy czynsz jest płatny w krótszych odstępach czasu — na trzy dni naprzód; gdy najem jest dzienny — na jeden dzień naprzód.

Jeżeli czas trwania najmu jest oznaczony, zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć najem w wypadkach określonych w umowie.

W przypadku dzierżawy – w braku innej umowy – dzierżawę gruntu rolnego można wypowiedzieć na jeden rok naprzód na koniec roku dzierżawnego, a inną dzierżawę — na sześć miesięcy przed upływem roku dzierżawnego. W pozostałych przypadkach np. dzierżawy nieruchomości (nie będącej gruntem rolnym) ustawa odwołuje się do regulacji dot. najmu.

ISTOTNE OGRANICZENIA W OBROCIE

Do niedawna również w stosunkach między przedsiębiorcami umowa dzierżawy była dodatkowo bardziej popularna z uwagi na możliwość zawierania jej na długi czas oznaczony (np. do 30 lat). Umowy najmu mogły być zasadniczo zawierane na czas oznaczony jedynie do lat 10 (po ich upływie umowa traktowana była jako zawarta na czas nieoznaczony, co ułatwiało jej wypowiedzenie).

Tyle tylko, że już od 2008 r. przepisy o umowie najmu dają możliwość zawierania (choć jedynie przez przedsiębiorców) długich, tj. do 30 lat umów. Nie ma w tym zakresie zatem już istotnej różnicy.

Nie trzeba w tym miejscu dodawać, że w sektorze gospodarki morskiej i przemysłu jachtowego możliwość długotrwałego korzystania z rzeczy (zwłaszcza nieruchomości) jest często podstawowym warunkiem opłacalności prowadzenia działalności gospodarczej i zwrotu nakładów inwestycyjnych. Stabilność stosunku prawnego dotyczącego posiadanej nieruchomości jest dla każdego przedsiębiorcy podstawową kwestią, umożliwiającą racjonalne planowanie, rozwój przedsiębiorstwa oraz rzetelne wykonywanie zamówień dla coraz bardziej wymagających klientów.

Niestety, zwłaszcza na terenie portów i przystani morskich treść możliwość zawierania umów jest dodatkowo ograniczana przez obligatoryjną zgodę ministra właściwego do spraw gospodarki morskiej, udzielaną w drodze decyzji administracyjnej. Na ten temat przygotujemy na pewno kolejny wpis.

Równolegle, często zdarza się, że umowy najmu (lub dzierżawy) przewidują stosunkowo krótkie okresy wypowiedzenia i to nawet przy umowach zawartych na czas określony.

Takie ograniczenia (zgoda ministra dla każdej umowy zawieranej na okres ponad 10 lat oraz krótkie okresy wypowiedzenia tych umów) to niestety w praktyce skuteczne przeszkody rozwoju przedsiębiorczości na portowych terenach…