W 2018 r. klient (stocznia jachtowa) zawarł ugodę ze swoim dłużnikiem (nabywcą jachtu). Dłużnikiem była spółka z o.o., która zobowiązała się do ratalnej spłaty ponad 420.000 zł (oraz odsetek). Niestety już pierwsza rata nie została zapłacona.
Klient podjął decyzję o wszczęciu egzekucji, która okazała się jednak nieskuteczna. Komornik umorzył postępowanie po dwóch latach, ze względu na znaczną ilość wierzycieli i brak majątku dłużnika, który można byłoby spieniężyć i spłacić zadłużenie.
Pojawił się zatem spory problem. Zaległość urosła wraz z kosztami do ponad 0,5 mln zł. Tyle, że nie było szans na skuteczną jej egzekucję.
Trzeba było działać szybko. Udało nam się na szczęście ustalić majątek prezesa dłużniczki. Wyzwanie polegało na tym, że w warunkach funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości przewidywaliśmy kilkuletni proces sądowy. Liczyliśmy się tutaj z mocną obstrukcją dłużników.
A do czasu prawomocnego zakończenia sprawy – majątek (w postaci zabudowanej nieruchomości) zostałby albo zajęty przez innego wierzyciela, albo sprzedany. A gotówki byśmy nie zobaczyli.
Zanim wytoczyliśmy pozew o zapłatę przeciwko prezesowi, w 2020 r. złożyliśmy wniosek o zabezpieczenie (przed wszczęciem procesu). Zabezpieczeniem był wpis hipoteki przymusowej do księgi wieczystej nieruchomości prezesa. Sumą zabezpieczenia była żądana przez nas kwotę (powiększoną o spodziewane koszty i odsetki).
Sąd podzielił nasze argumenty i ustanowił hipotekę, którą następnie wpisaliśmy do księgi wieczystej. To była pierwsza hipoteka na tej nieruchomości. Mogliśmy zatem dość spokojnie walczyć o zasądzenie tych zabezpieczonych kwot.
Oczywiście proces o zapłatę przeciwko prezesowi trwał, zgodnie z przewidywaniami, długo.
Wygraliśmy go (po opinii biegłego) dopiero w marcu 2023 r. Wtedy zapadł wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku (I instancji). Oczywiście prezes złożył apelację, którą również przegrał (Sąd Apelacyjny wydał wyrok oddalający apelację w grudniu 2023 r.).
W konsekwencji sprawa została prawomocnie zakończona dopiero na przełomie 2023 i 2024 r. i dopiero wtedy moglibyśmy rozpocząć egzekucję skierowaną przeciwko zabezpieczonej nieruchomości. Ostatecznie pozwany prezes odpuścił dalszą walkę i przystał na uzgodnione warunki ugody (jeszcze przed kosztami komorniczymi).
Dzięki naszej aktywności stocznia:
- zabezpieczyła skutecznie swoje roszczenia, pomimo tragicznej sytuacji zadłużonej spółki;
- ograniczyła ryzyko utraty majątku prezesa spółki oraz przedłużającego się postępowania sądowego;
- mogła z dużym komfortem, wykorzystując lepszą pozycję negocjacyjną, uzgodnić warunki płatności po zakończeniu procesu sądowego.
To był ciekawy temat, który byliśmy w stanie poprowadzić dzięki naszej wiedzy i procesowym doświadczeniom. Wymagał też trochę prawniczej odwagi. Ograniczyliśmy jednak większość możliwych ryzyk i udało się sprawę zakończyć dla klienta bardzo pozytywnie.